,,Twórca sam wyznacza sobie ramy, obudowuje nimi siebie i wypełnia codziennie twórczością. Nic innego go nie obchodzi, żyje twórczością i tak przetrwa najgorsze czasy i epoki” – Leopold Tyrmand
Jesteście ciekawi jak tworzę, jak powstaje projekt?
Dobre pytanie. Jak to w życiu jest, szczególnie przy współpracy z ludźmi bywa różnie, lecz zwykle przebiega to tak, że pojawia się klient mający konkretną lub wcale niesprecyzowaną potrzebę, marzenie lub jak to odczuwa problem 😉 Spotykamy się na ścieżce przeznaczenia i rozpoczynamy pracę. Z wolna się poznajemy i kiełkuje pomysł.
Nie raz przekonałam się jak istotne jest przeprowadzenie dobrego wywiadu, by móc wejść w tzw. buty klienta. Wyobrażam sobie jak żyje, co sprawia mu w codzienności radość i chłonę tę przestrzeń całą sobą.
Na pierwszą konsultację umawiam się zawsze w domu klienta, by zeskanować to wnętrze całą sobą. Oprócz strony czysto praktycznej czyli zwymiarowania pomieszczeń, dokumentacji zdjęciowej i dokonania pełnej inwentaryzacji, jest też wymiar użytkowy, dający możliwość wpisania się idealnie w potrzeby klienta.
W przypadku działań homestagingowyrch lub wnętrza, które ma zostać przearanżowane, a nie jest to lokal w stanie deweloperskim, nierzadko przechodzimy z klientem przez proces odgracania. Namawiam do sprzedania niepotrzebnych dekoracji czy sprzętów zamiast po prostu wyrzucać je na śmietnik. Nierzadko sama w tym pomagam wystawiając grzecznościowo niepotrzebne już klientom przedmioty na aukcje internetowe.
Następnie wizja zdaje się być już coraz bardziej precyzyjna, aż docieramy do punktu, w którym marzenia i potrzeby zostają ubrane w wizualizacje.
Konkretny zamysł układu funkcjonalnego pomieszczeń i poszczególne przedmioty na liście zakupowej tworzą ramy projektu. Oczywiście jest to ta najbardziej namacalna część procesu i chyba najbardziej przyjemna, ale są jeszcze przecież kulisy tego całego ,,bałaganu’’. Projektant planuje rozkład oświetlenia, gniazd elektrycznych i włączników, tworzy rzuty poszczególnych pomieszczeń, kłady wybranych ścian, całą dokumentację dla fachowców i rysunki czy plany mieszkania dla klienta. Te wszystkie elementy na pierwszy rzut oka niewidoczne, a jednak tak wiele znaczą i pochłaniają ogromną ilość czasu pracy w procesie projektowym.
Na ścieżce metamorfozy jest też sporo spotkań i konsultacji, przez co często dogłębnie się poznajemy, a nawet zaprzyjaźniamy z klientami:) Domownicy wskazują ukochane kolory, faktury, dotykają, gniotą i miętoszą. Próbują, sprawdzają, siadają, kładą się i stąpają bosą nogą po próbkach drewna, dokonując wyboru nowej podłogi. Angażujemy wszystkie zmysły, by jak najlepiej poczuć swoje nowe miejsce na ziemi.
Następnie widać już światełko w tunelu, ekipa remontowa wkracza do akcji, by po około miesiącu żmudnych i hałaśliwych prac uwić świeże, przytulne gniazdko.
W kuluarach kłębi się oczywiście sporo wątpliwości, nerwów i rozterek, ale nasz ,,anioł’’ projektant jest tym odgromnikiem, który skutecznie gasi pożary;-)
Tak oto dochodzimy do epilogu, wnoszone i montowane są wcześniej zamówione meble i pojawia się ta najprzyjemniejsza dla wszystkich część – dekorowanie zdające się być ostatnim pociągnięciem pędzla na płótnie artysty…Na koniec finał – czy będzie happy end i zadowoleni klienci?:)
Dzielę się z Wami fotografiami moodboardów, rysunków, wizualizacji i planów, które wykonałam dla klientów. Zerknijcie trochę za kulisy…